Koniec pływania, początek zap… wysiłku. Wysiadłem, bo nadszedł czas wysiadania. Wciągnąłem kajak na nabrzeże, bo nadszedł na to czas. Cały się trząsłem, zęby szczękały pomiędzy oddechami, to dobry znak, drgawki pozytywnie wpływają na naszą ciepłotę. W kokpicie wygrzebałem kubek termiczny z herbatą zaparzoną przed wypłynięciem. Napój był ledwie letni, kląłem na siebie, że nie zabrałem... Czytaj dalej →
Przepis na dynię
Nosili szare bluzy, byli niewysocy, wręcz mali, jak na dzieci przystało. Wyglądali na braci, a może na kolegów, i pewnie nie zwrócilibyśmy na nich uwagi, gdyby oni nie zwrócili uwagi nam.— Tamtędy nie ma przejścia, tutaj powinny leżeć snopki.— Ale nie leżą — odpowiedziałem i skierowałem się na ścieżkę prowadzącą do pola słoneczników. Szliśmy wśród... Czytaj dalej →