Zimno w środku, zimno na zewnątrz. Biało w koło. Niewiele tej białości, ale świeżutka tejnocna ta biel. Przy namiocie nadgryzione drzewo, czyżby bobry prawdziwe były, a nie śnione? Rzeką płynie pień prawie wielkości kajaka, a ja tę biel podziwiam, marznę i myślę o bobrach. Przyjemnie tak pomarznąć w tej bieli i wierzyć, że bobry prawdziwe... Czytaj dalej →
Żuławy od wody cz.4 – koniec
Pani Agnieszka Dzisiaj zacznę trochę od końca z nadzieją, że wszystko ułoży się w spójną i ciekawą opowieść.Kiedy rano weszliśmy do tego sklepu, zastaliśmy panie siedzące po przeciwnych stronach lady, pijące kawę, zagadane o codzienności i najnowszych plotkach. I to było miłe, takie naturalne i swojskie. Sklep nie był z tych odstraszających przepychem i ceną.... Czytaj dalej →