Kilka dni z życia wirusa

Narodził się gdzieś w Chinach, taki mały, niepozorny, nic wtedy jeszcze nieznaczący dla świata. Oczywiście, kiedyś będzie wiele teorii jego narodzenia i o wielu celach jego istnienia będzie mowa. Dzisiaj obarczamy winą łuskowce i nietoperze. Jednak dla nas jest ważne jedynie jego pojawienie się i samo istnienie.
Narobił dużo zamieszania swoim na świat przyjściem. Jako niechciane dziecko błąkał się od jednych do drugich, próbując zaskarbić sobie chociażby życzliwość, o miłości nawet nie marząc. Reakcją na jego czułość i przywiązanie jest jedynie panika i przerażenie. Każdy, z kim wejdzie w bliższe relacje, zaraz stara się go pozbyć. Sama świadomość jego istnienia sprawia, że zamykają drzwi, myją ręce, a książka czy film zagłuszają złe myśli.

Chiny jak to Chiny, co bym o nich nie napisał, zupełnie są mi nieznane. Od niedawna jednak ciągle słyszę o nich w mediach. I jak tego wszystkiego słucham, to nic o tych Chinach, o tych ludziach i miejscach się nie dowiaduję, natomiast czuję się jak glina, którą urabia się na wszelkie sposoby. I wiecie co? Trochę tych Chińczyków ostatnimi czasy polubiłem, mimo komunizmu i dyktatury, mimo Tybetu i tego wszystkiego z napisem made in China, co mi się zepsuło.

W pewnej prowincji chińskiej potęgi zamieszkała. Jest Polką, po studiach, bardzo mądrą, i mieszka tam, jeśli dobrze pamiętam, uczy Chińczyków angielskiego. Po latach na powrót odkryłem ją gdzieś w sieci, co mnie bardzo ucieszyło, bo kiedyś lepiej się znaliśmy. Odkryłem wraz z nią wirusa, który terroryzował jej świat. Pisała w miarę regularnie, co się wokół niej dzieje.

[31 stycznia] No i jak wiecie, niektórym ludziom nudzi się w domu. Zaczyna krążyć między innymi taki dowcip po chińsku: „Trzy lata później jeden trzylatek pyta ojca:
– Tato, czemu u mnie w przedszkolu wszyscy w grupie obchodzą urodziny w tym samym miesiącu?
– Synku, jak ci to wytłumaczyć… Wszystko zaczęło się od jednego nietoperza”.

Fot; Izabela Szepietowska

[16 lutego] Still alive. Z wyraźnie zarysowanym uśmiechem na twarzy i maseczką nieco na bakier poszłam do zarządcy osiedla zarejestrować swoje dane (wraz z historią podróży od stycznia 2020 i deklaracją temperatury ciała poniżej 37,3°C) w bazie Miejskiego Biura do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Mam obecnie przydzielony kod QR na wejścia/wyjścia na osiedle i do miasta. Na osiedlu przybyło płotków, a Chińczycy jak to Chińczycy – bez problemu wychodzą z domu w piżamie.

[17 lutego] Dziś jeszcze bardziej się ochłodziło i znowu pada. Wieje jak w kieleckim. Trzeba uważać, żeby się nie przeziębić, bo wprowadzono zakaz sprzedaży nawet najprostszych leków obniżających gorączkę. Dostępne są jedynie po konsultacji z lekarzem. Zakaz jest następstwem doświadczeń z pierwszych dni próby kontroli rozprzestrzeniania się wirusa, kiedy niektóre osoby z wysoką gorączką obniżały ją i wyjeżdżały w pośpiechu z Wuhan.

Potem kontakt się urwał. Zamilkły te media, które nas łączyły. Ona dalej mieszka w tamtym wielkim kraju, a ja bliżej poznaję wirusa, o którym czytałem w jej relacjach.

Jest czwarty marca. Stało się. Jest pacjent zero. Polska ma swojego koronawirusa, już nie musimy zazdrościć sąsiadom. Zero pacjenta bynajmniej nie świadczy o jego nikłej wartości, a wręcz przeciwnie, bo pacjent zero jest niepowtarzalny. Przywiózł wirusa zza zachodniej granicy. Nie wiem, co w tym zachodzie widzimy, że tak chętnie stamtąd zwozimy, co u nich niechciane. Zazwyczaj były to samochody, dzisiaj koronawirus.

Fotografia przedstawia cztery obrazy. Puste opakowania po kartonach mleka. Pusta półka podpisana ARTYKUŁY HIGIENICZNE. Pusta lodówka w której zazwyczaj był drób. Regały z kilkoma opakowaniami makaronu
Początek epidemii początek paniki

Nie wiem, czemu zaskoczyły mnie puste półki. Po co ludziom tyle papieru? Ja wiem, że miękki i miły, często wielowarstwowy. Czyżby COVID-19 powodował rozwolnienie, a w mediach kłamią, że o oddychanie chodzi? Z drugiej strony, jeżeli zjedzą wszystko, co zakupili, to na pewno się zesrają, albo chociaż pójdą bąki z kleksem. Papier na pewno się przyda. Czytałem gdzieś, że policja udaremniła przemyt papieru toaletowego, ponoć był ukryty w kokainie.

Tyle już przeżyłem. Komunizm przeszedł w demokrację. Elektryk był prezydentem i do tej pory po tej swojej prezydenturze nie potrafi się pozbierać. Runął mur berliński, a wojnę w Iraku oglądałem na szklanym ekranie. Pamiętam nawet zimę tak zimną i  śniegu pełną, że szkoły zamknęli. Pamiętam tę radość z niechodzenia do szkoły, aż chciałoby się poczuć tę radość raz jeszcze. Dzisiaj znów nie ma lekcji, a ja nie jestem dzieckiem, lecz rodzicem i chociaż tęsknię za tamtą radością, to to całe szkół zamykanie nie jest mi radosne jak kiedyś.

Wypełzamy pod osłoną nocy, unikając kary, której jeszcze nikt nie wyznaczył, za to wypełzanie. Zresztą nikt mi nie powie, że świeże powietrze to nie zdrowie.
My, biegacze, pędzimy ulicami kolejne kilometry, lecz jakoś inaczej niż zwykle. Nie ma powitalnego machnięcia, spojrzenia pełnego aprobaty, wręcz przeciwnie, biegamy przeciwnymi stronami zbyt wąskiej alejki, w maksymalnej od siebie odległości się mijamy. Biegamy, nie patrząc, nie widząc, usprawiedliwiając siebie, bo w końcu sami biegamy. Tych innych nie ma, to tylko ułuda. Spotykam też rowerzystów bez świateł, niewidzialnych dla świata, tych to naprawdę nie ma.

Zielony namiot (Andy IV firmy Fjord Nansen) typu iglo rozstawiony na plaży; W tyle wzburzone morze.
Kwarantanna namiotowa

Coraz większa izolacja następuje. Obawiamy się sąsiada, szczekaczki w policyjnych wozach krzyczą: „… ze względu na epidemię proszę nie opuszczać domów…”, tych całych dwóch metrów kwadratowych na osobę. Proszę oglądać wiadomości, w domu można naprawdę wiele. „Powtarzam. Proszę zostać w domu!”.
Pakujemy kilka rzeczy do automobilu, aby znaleźć kawałek niezasiedlonego lądu, na którym wypijemy kawę tylko we dwoje, bo dzieci jeszcze kawy nie piją. Dzisiaj było zimno i silny wiatr. Dzisiaj był namiot i plaża otwartego morza. Zmarzliśmy, a wiatr przewietrzył obawy i strach w sercu zasiedziany, przez media utrwalany. Nie, nie namawiam do opuszczania domu, bo naprawdę trudno znaleźć to bezludne miejsce.

Mamy nowe zasady bezpieczeństwa, w tym ograniczanie w przemieszczaniu się. Popieram działania rządu, a jednak go nie lubię. Nie lubię, bo podjął decyzję, która zamyka mnie w domu. Tylko droga do pracy, sklepu, spacer z psem, którego nie mam. Mam żonę, dzieci i chciałbym się z nimi zaszyć gdzieś na końcu świata i tam pisać naszą bajkę, błąkać się po górach, lasach. Dzisiaj nasza bajka pisze się za nas.

Przepisy odnoszą się do niezbędnych codziennych potrzeb. Do takiej kategorii można zaliczyć spacer czy wyjście do lasu, ale z zachowaniem ograniczeń odległości oraz limitu przemieszczających się osób. Zalecamy, aby ograniczać te wyjścia do minimum.

Kawiarka i dwie filiżanki z mocną kawą. Wszystko to stoi na piasku. w tle suche gałązie.
Niezbędne potrzeby niecodzienne

Dostałem wychodne. Lubię panów u władzy. Kilka kroków z rodziną, omijamy wszystkie żywe istoty ze strachu przed ich niemą krytyką. Potem była kawa, gdzieś zaszyci pośród drzew spożyliśmy ciepły napój zabarwiony… Znów przez chwilę z dziećmi pisaliśmy swoją bajkę. Powstał szałas. Spotkaliśmy też rodzinę dzików, ojciec leżał gdzieś na uboczu, ale blisko swej kobiety i dzieci. Chyba nie wiedzieli nic o wirusie. Pozostawiliśmy ich w tej niewiedzy.
Nadchodzą jednak czasy coraz większych ograniczeń. Nadchodzą czasy coraz większej biedy. Aczkolwiek te czasy sprawiają, że najbliżsi stają się jeszcze bardziej bliscy i to moim zdaniem jest ich niewycenioną wartością. Wspieramy akcję #zostań w domu, a nawet więcej – jeżeli nie masz domu i ogrodu #zostań w mieszkaniu.

Co przyniesie dzień następny?

Newsletter

Cieszymy się, że mogliśmy się spotkać. Zostań z nami na dłużej. Zapisz się a będziemy cię na bieżąco informować o nowościach. W każdej chwili możesz nas opuścić, więc co szkodzi spróbować. Bez względu na twoją decyzję, pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziany.

To chwile potrwa…
Udało się. Niebawem spodziewaj się wiadomości.

Jedna myśl na temat “Kilka dni z życia wirusa

Dodaj własny

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Website Built with WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: